Wycieczka do Mediolanu - dzień 1

Skomentuj

Kilka dni temu wróciliśmy z Maćkiem z 4-dniowego pobytu w Mediolanie. Fantastyczne miejsce na spontaniczny, czerwcowy wypad :-) Pogoda dopisała, temperatura wahała się między 22-26 stopniami.

Pokrótce postaram się Wam pokazać i opowiedzieć, jak przebiegał nasz wypad. Dzisiaj dzień pierwszy, a więc wylot z Polski, przylot do Bergamo i dalej podróż do samego Mediolanu.

Wylatując z Polski żegnaliśmy deszczową pogodę i szykowaliśmy się na trochę słońca. Wylot mieliśmy z samego rana. Na lotnisku w Bergamo byliśmy przed południem.
Zaraz po wyjściu z lotniska jest dworzec autobusowy, skąd możecie bezpośrednio dojechać na dworzec centralny w Mediolanie. Bilet kosztuje 5 euro w jedną stronę albo 9 euro w dwie strony.
My będąc tak wcześnie na miejscu postanowiliśmy zwiedzić samo Bergamo. Pojechaliśmy z lotniska autobusem do centrum miasta. Ładna miejscowość z piękną architekturą, wspaniałą częścią historyczną, którą otacza długi na 5 km mur. Mieliśmy nadzieję, że zostaniemy tam trochę dłużej, ale gdzie ludzie, gdzie knajpy? Okazało się, że miejscowość nie jest miejscem turystycznym i w zasadzie przez te 3 godziny, które tam byliśmy zobaczyliśmy co chcieliśmy. Wróciliśmy na dworzec, kupiliśmy bilety do Mediolanu i w niecałą godzinę potem byliśmy na miejscu -> Milano Centrale :-)

Wspaniały dworzec z wielopoziomową galerią, połączony z metrem, przystankami autobusowymi i tramwajowymi. Jeszcze ok. 30 minut spacerkiem i byliśmy w naszym hotelu. Po drodze zachwycaliśmy się samym wyglądem metropolii.

Zameldowani rozpakowaliśmy się i ruszyliśmy do sklepu. Po drobnych zakupach usiedliśmy na ławce pośród zieleni i urządziliśmy sobie piknik. Jak się domyślacie, nie mogło zabraknąć włoskiego wina.

Tego dnia obeszliśmy jeszcze okolice, a prawdziwe zwiedzanie mieliśmy zacząć dopiero następnego dnia.

Nie położyliśmy się wcześnie... Razem z pracownikami hotelu i innymi gośćmi przesiedzieliśmy przy kilku butelkach wina do 4 na ranem rozmawiając trochę po włosku i trochę po angielsku. Zostaliśmy ugoszczeni rybą z grilla, ktoś przyniósł francuskie sery. Potem spaliśmy, jak małe dzieci.














Więcej zdjęć z pierwszego dnia znajdziecie w galerii, o tutaj. Życzę miłego oglądania :-)

0 komentarze:

Prześlij komentarz