Rok z jogą - czas na podsumowanie 2017 roku

Skomentuj

To był bardzo intensywny rok z jogą i nie tylko. W moim życiu naprawdę zaszło wiele zmian. Doświadczyłam wielu pięknych momentów. Były też smutne chwile, ale tych nie warto wspominać. Wyciągnęłam z nich wnioski i idę dalej do przodu. Wracają jednak do tytułowej jogi, bo na niej chciałam się skupić w tym wpisie. Czy coś się zmieniło przez ten rok, od kiedy regularnie praktykuję jogę?...

..."Napnij rzepki! Zrotuj uda do środka! Skieruj guzy kulszowe do sufitu! Połóż dłoń na goleni." - What? Co to jest ta goleń? :-D Nie no żartuję, tutaj akurat wiedziałam o czym jest mowa, ale wiele z tych poleceń, które często słyszę na zajęciach jeszcze rok temu wydawały i w sumie tak naprawdę były dla mnie abstrakcyjne. Wielu z tych rzeczy nie potrafiłam też zrobić, ponieważ moje ciało po prostu tego nie czuło. Ale to się zmieniło, teraz jest inaczej. Mam większą świadomość swojego ciała i z każdym dniem, miesiącem i pewnie rokiem ta świadomość będzie się jeszcze bardziej zwiększać.
Zobacz wpis dlaczego w ogóle wybrałam jogę.
Oczywiście wiem, że przede mną jeszcze wiele do nauczenia i to jest piękne. Piękne i niesamowite zarazem, że wciąż mogę i uczę się czegoś nowego. To jest po prostu fantastyczne.


Ktoś mógłby zapytać: "No dobrze, ale jakie postępy zrobiłaś przez ten rok i czy jesteś z nich zadowolona?" Hm... to dobre pytanie, bo zawsze można lepiej i więcej, ale... nic na siłę. To zdaje się jedna z ważniejszych lekcji, jaką wyniosłam przez ten rok ze swojej praktyki. Nic na siłę, bo to najkrótsza droga do kontuzji. Tyle, że czasami ciężko nam ocenić czy to już wystarczająco, czy jeszcze powinniśmy "przycisnąć". A to właśnie wynika z nieznajomości i braku świadomości swojego ciała, która to świadomość przychodzi z czasem. Wówczas bardzo pomocna jest osoba - nauczyciel, który nas zna, wie jakie mamy słabości, jakie są nasze mocne i słabe strony i kiedy przestać dociskać.

Przez ten okres zrewidowałam też swoje oczekiwania, zarówno wobec ludzi, jak i samej siebie. W zasadzie to głównie wobec samej siebie. Przez ten czas zobaczyłam też na kogo mogę liczyć, a na kogo nie. Czasami ślepo pokładałam w czymś lub kimś nadzieję do ostatniej chwili, oddając samą siebie, licząc że to jest to co powinnam robić. No cóż... nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Na szczęście wokół siebie mam dużo kochających osób i pozytywnych ludzi, dzięki którym nawet jeżeli coś idzie nie tak, szybko o tym zapominam. I wierzę, że spotkam jeszcze wiele takich osób na swojej drodze.

Czasami czujesz, że coś jest nie tak, nie wiesz co, ale coś jest nie tak. Siódmy zmysł Ci podpowiada, że ta relacja nie będzie tak bliska, jakbyś tego chciał/a, pomimo że się starasz i wkładasz w nią całe swoje serducho. Ale nic to... KEEP CALM AND THINK POSITIVE. Dalej miej gorące serce, w niefajnych sytuacjach szukaj pozytywów, wyciągaj z nich wnioski i przede wszystkim dbaj o siebie, a wszytko będzie dobrze :-)

 T-shirt ze zdjęcia znajdziecie tutaj 

Nie wiem jak Wy, ale ja czuję radość i ekscytację, bo oto przede mną kolejne 365 dni, kiedy wydarzy się całe mnóstwo wspaniałych rzeczy, tych które sobie zaplanowałam, tych które jeszcze zaplanuję i tych o których nie mam pojęcia. To będzie wspaniały rok i tego życzę zarówno sobie, jak i Wam :-)

0 komentarze:

Prześlij komentarz